Caren w Sevelii.
Wstęp.
Pięknego dnia chłopiec o imieniu Caren (Karen) wybrał
się na przechadzkę ulicami miasta.Nagle zauważył kamień inny niż
wszystkie inne. Podniósł go i obejrzał potem odrzucił ,bo go nie
interesował.Usłyszał dziwny dźwięk i spojrzał w miejsce gdzie odrzucił
kamień.Ujrzał wielkie złote wrota. Najpierw bał się wejść ,ale
przepiękny zapach goździków zmusił go do wejścia. Nie wiedział gdzie
jest ,widział tylko zielony kolor i nagle zemdlał.
Rozdział 1. W Sevelii.
Przyszły mężczyzna o oryginalnej cerze ,pięknych
czarnych włosach i niebieskich oczach.Dwunastoletni chłopak o silnej
postawie i charakterystycznym uśmiechu wyszeddł przed skórzany
namiot.Stała tam piękna kobieta imieniem Ymel (Imel). Zauważyła chłopaka
i zapytała:
-Jak się nazywasz ?
-Nazywam się Caren i dotarłem tu z Belegaer (Beledżer).
-Ja nazywam się Ymel i jestem tu stróżem.Wyglądasz trochę inaczej niż
wszyscy ,bo jest to kraina zaludniona Elfami.Chodź oprowadzę Cię po
Sevelii.(Sewelii)
Kobieta o pięknych włosach blond ,kremowej cerze i brązowych oczach
oprowadziła go po całym zamku. O zachodzie słońca dotarli do restauracji
,gdzie w spokoju zjadł kolację. Gdy już księżyc widniał na niebie
zaprowadziła go do swego domu w ,którym przenocował.Rano zszedł po
schodach na parter gdzie czekało na niego śniadanie i tajemnicza
karteczka.
"Zostawiłam Ci śniadanie na stole.
Jestem w koszarach na treningu.
Jeśli chcesz to przyjdź.
PS. Koszary znajdują się niedaleko ratusza.
Ymel. "
Zjadł śniadanie wypił herbatę i pobiegł w stronę dużej widocznej z
daleka wieży. Widoczny z daleka drogowskaz wskazywał drogę do koszar.
Stanął przed budynkiem mniejszym niż ratusz. Bez zastanowienia wszedł
przez drewniane wrota...
Rozdział 2. W koszarach i pierwsza walka.
Po chwili stanął jak wryty ,gdy ujrzał piękną sale w
koszarach. Wokoło kolumny i kilka posągów najmężniejszych wojowników tej
krainy. Zauważył Ymel i pobiegł za nią po granitowych
schodach.Zaprowadziła go na wileki dziedziniec gdzie trenowała. Poszła
po coś i wracając powiedziała:
-Przyniosłam Ci miecz i wierzę ,że wytrenuję z Ciebie najlepszego wojownika tej pięknej Elfickiej krainy.Chcesz?
-Pewnie ,że chcę! - odpowiedział chłopiec.
-A więc do roboty. Ćwicz na tym manekinie ja będę ćwiczyć za tamtymi drzwiami.
Chłopiec bez zastanawiania się zaczął trenować.Nie było to łatwe bo miecz był ciężki. Klemens zawołał Carena i powiedział:
-Witaj! Jak się tu znalazłeś?
-Przyprowadziła mnie Ymel - odparł chłopiec.
-Jestem tu trenerem. Mów na mnie Klemens.Patrz jak masz trymać miecz i z całej siły uderzaj w manekina.
-Ja nazywam się Caren.
-Dobrze ci idzie! Oby tak dalej to wytrenujemy z ciebie wielkiego wojownika !
Chłopiec trenował ciężko przez kilka godzin.Wydawało mu się ,że potem
mógłby napełnić całe wiadro.W końcu przyszła Ymel i podarowała mu swój
miecz.Następnie wrócili do domu.Trenowali tak razem przez kilka dni ,aż
Caren trafił do najmłodzej armi Sevelii.Było tam dwudziestu chłopaków i
trzy niewiasty.Tylko pięć osób specjalizowało się w walce bronią
jednoręczną. Dziedziniec ,który mieścił się w koszarach ,był ogromny.
Ściany były porośnięte zielonymi roślinami. Podłoga była zrobiona ze
szlachetnych kamieni. Caren nie raz widział takie niedaleko swego
rodzinnego domu gdy z kolegami bawili się w berka. Następnego dnia
kapitan oznajmił młodemu wojownikowi ,że wyruszy na walkę z Tayuką
(Tajuką) wygnaną łuczniczką z Mekui (Mekiui) miasta dobroci.Została ona
złą łuczniczką i może wyczarować sobie wilki.Udał się na Górę Śmierci do
jej domu.Ona już czekała wyglądając na niego z jej wieży.Gdy był już
blisko to z niej wyskoczyła i zaczęła się walka.Walka trwała bardzo
długo ,ale nikt nie chciał się poddać.Walczyli zacięcie.W końcu było
widać zmęczenie Tayuki i przewaliła się na ziemię.Caren skorzystał z
sytuacji i zabił ją. Gdy wracał wiele stworzeń ofiarowało mu różne
przedmioty w podzięce. Udał się do kapitana i oznajmił mu ,że wykonał
zadane mu polecenie.Ten go pochwalił i wręczył mu Miecz Exalibura.
Chłopiec wrócił do mieszkania pięknej kobiety i wszystko jej
opowiedział. Zjadł kolację i poszedł się położyć. Do późna myślał o
całym tym zdarzeniu aż zasnął...
Rozdział 3.Bitwa.
Gdy obudził się i zszedł po schodach ujrzał zapłakaną Ymel.Gdy zapytał
się czemu płacza dała mu wezwanie od króla Sevelii Arosa Wielkiego z
podziękowaniem za zabicie Tayuki. Spytał się przyjaciółki:
-Czemu płaczesz? Podziękował mi za zabicie złej łuczniczki.
-Przeczytaj co napisał na odwrocie...- opowiedziała mu Ymel.
Na odwrocie kartki miłych wiadomości już nie wyczytał.Było tam wezwanie
do obrony Sevelii. Wiadomość do króla dotarła od wieśniaków
mieszkających na pograniczu wielkiego państwa.Usłyszeli ,że maja
zaatakować na Sevelię. Była to kilkutysięczna horda orków.
-Wyruszę razem z Tobą na obronę tego miasta! - krzyknął Caren
-Nie ,zostań...
-Nie mogę zostawić tak miejsca w ,którym mieszka tyle osób. Idę z tobą.
-Dobrze to chodźmy!
Było już słychać dźwięk trąbki nawołującej do zbudzenia się ze snu i
ewakuowania się a wojowników do przygotowania się do walki.Było bardzo
późno.Widoczność była ograniczona do tyciej. Mieszkańcy ewakuowali się
do schronu. Było już widać nędzne stworzenia. Zeszli po cichu do bramy.
Łucznicy schowali się w wieżach i czekali na pierwsze oznaki napadu.
Przyszli z taranem i próbowali rozbić mocne drewniane wrota. Caren ze
swoim nowym przyjacielem Blitz'em (Blicem) i Ymel ,oraz całą armią tego
miasta wyszli bocznym wyjściem. Gdy już stali blisko łucznicy dali znak i
zaczęła się wojna. Chłopiec pierwszy raz brał udział w wojnie. Krew
lała się na wszystkie strony. Wielu Elfów zginęło ,ale odparli ataki
wroga. Lecz nie był to koniec. Nad rankiem gdy wszyscy spali rozległ się
krzyk. Była to kobieta przechadzająca się w parku za murami miasta.
Zauważyła Orków i uciekała krzycząc do miasta.Zbudzili się wszyscy
obrońcy i zaczęli odpierać atak ,który był silniejszy niż poprzedni.I
tym razem zwyciężyli ,ale Caren miał takie obrażenia ,że zawieźli go do
najlepszego medyka w okolicy. Medyk o imieniu Sarran powiedział do Ymel:
-Zrobimy wszystko co da się zrobić ,żeby uratować tego chłopaka, ale nie będzie to łatwe. Jest duże zagrożenie życia.
-Wyzdrowieje ?
-Jest to kwestia czasu ,musimy na to poczekać.
Wróciła do domu i nie wiedziała co ma zrobić ze sobą. Kilkanaście dni
czekała na wiadomość od lekarza ,aż w końcu otrzymała wiadomość w
,której było napisane ,że Caren przeżył i jest zdrowy. Pojechała po
niego i pokazała mu kilka rzeczy kupionych dla niego.On się bardzo
ucieszył i wrócili razem do domu. Rozpakował się i dokładniej obejrzał
otrzymane przedmioty. Gdy wiadomość obeszła zamek ,że chłopiec żyje to
ludzie przyszli mu podziękować za obronę. Przyszedł nawet sam król ,żeby
pogratulować wybawcy i wręczyć mu prezent. Zaprosił go i Ymel na ucztę
na ,którą zebrał się cały dwór. Późnym wieczorem wrócili do domu i całą
noc rozmawiali ze sobą. Rano oboje poszli spać...
2+2=5. Lofff You <3 ;*
OdpowiedzUsuńChyba nie zrozumiałeś ;*
Usuń